1985 – Bartoszko Leokadia – „Devil”. Człowiek bez wad musiałby być istotą doskonałą, a to znaczyłoby, że nie byłby człowiekiem. Wszyscy jesteśmy trochę leniwi, czasami tchórzliwi, kiedy indziej ulegamy różnym pokusom albo okazujemy się zachłanni. Ktoś pozbawiony wad musiałby być nie-ludzki: albo byłby Tłumaczenia w kontekście hasła "pomimo moich" z polskiego na francuski od Reverso Context: Nie chcesz mi wierzyć, pomimo moich wyjaśnień. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate To, że jestem taka „wytrwała” i dążę do celu jest wykorzystaniem moich pomimo młodego wieku sporych doświadczeń. Wiem, że po przejściu anoreksji, depresji poporodowej, załamaniu i bardzo złego okresu w końcu zaczyna się robić dobrze. Wiem, że mam szczęście 😜 Dziękuję moim wspaniałym @hallobrzoza @wikagrr, Kasi, Piotrowi, Marcie, @nocnymarco że zawsze mogę na Was liczyć. Tak, na to, jakimi ludźmi się otaczamy, mamy wpływ. To my ich wybieramy. Zatem: wybierajcie mądrze, otaczajcie się Dobrymi Ludźmi ️ Zawsze, gdy płaczesz siedzi przy tobie i ociera swoim językiem twoje łzy, próbując mówić ci, że nie warto wylewać łez. Zawsze, gdy jesteś szczęśliwa, ona jest szczęśliwa razem z Tobą. Skacze w koło i wyje przez okno, jakby chciała wszystkim mieszkańcom oznajmić, że jej właścicielka jest szczęśliwa, również i ona jest. Myślę, że łatwiej. Umiejętność osadzenia własnego życia w sensownym świecie, który udaje się wyjaśnić, wytłumaczyć, daje oparcie, nie pozostawia dużego znaku zapytania i rozdziawionej ze zdziwienia buzi. Daje gotowe odpowiedzi. Czy są one dobre, czy nie, czy je ktoś akceptuje, czy nie - to już inna sprawa. Mnie odstręcza gdy Ktoś bardzo podkreśla WIEM ;-)Zwłaszcza że “nie chodził w moich butach”. Bo mam poczucie wtedy, że nic nie rozumie;-) Ze stawia się w pozycji wszechwiedzącego- i to mnie raczej zniechęca. To oczywiście zależy od sytuacji, ale nie wyobrażam sobie by terapeuta miał wiedzieć za mnie a może lepiej ode mnie. s3RH6c. Poprzednia 1 2 Dalej Strona 2 z 2 Rekomendowane odpowiedzi no wlasnie. Przeciez nie trzeba koniecznie pedzic za pieniedzmi kosztem czegos innego. Mozna wypracowac stabilnosc finansowa nie rezygnujac z zycia prywatnego Podobnie na to patrzę :) MalaMi1001, Dla mnie to pomimo, że mogę mieć zły humor, pomimo że czasem się wściekam, pomimo moich wad, które ktoś akceptuje a nie próbuje mnie zmieniać. Tak ubrane w słowa - kojarzy mi się to miłością bez powodu A coś takiego sprawia, że moglibyśmy się wiązać z kim popadnie. Z kim popadnie? No chyba nie. Mój ex kiedy "walił focha" robił takie słodkie minki, które pomimo wszystko powodowały uśmiech na mojej twarzy. Najpierw się trochę napatrzyłam a potem rozmawialiśmy poważnie. Kiedy fochał się ktoś inny jakoś nie zależało mi na szybkim załatwieniu sprawy w cywilizowany sposób. Pewnie, że należy mieć róznicę zdań, bo inaczej wszystko nie ma sensu. Ale kiedy ktoś stawia warunek - zmienisz się albo koniec - wtedy mam to gdzieś. Już kiedyś pisałam, ze to co jednemu przeszkadza dla innych jest do zaakceptowania lub normalne. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Gość Ale co mają fochy do tego co napisałam? Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach lusinnda, jakbyś była szczęśliwa z obecnym partnerem to chyba byś nie pokochała nikogo innego? czy coś Cię przy nim trzyma? dlaczego nie zwiążesz się z tym drugim, skoro z nim jest Ci lepiej, tylko trwasz związku, który się psuje? Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Właśnie po to by nie budować własnego szczęścia na nieszczęściu kogoś innego. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Gość lusinnda, Właśnie po to by nie budować własnego szczęścia na nieszczęściu kogoś innego. 1. Zostajesz w związku, w którym jesteś - unieszczęśliwiasz siebie, partnera - który w końcu zorientuje się, że coś jest nie w porządku, oraz tego drugiego mężczyznę. 2. Wchodzisz w nowy związek - chwilowo unieszczęśliwiasz obecnego partnera dając mu jednocześnie szansę na stworzenie związku z kimś kto może go pokochać - nie widzę tu budowania szczęścia na czyimś nieszczęściu. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach lusinnda, a moze tak uczciwie pogadac z mezem? Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Poprzednia 1 2 Dalej Strona 2 z 2 Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony. Zaloguj się Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej. Zaloguj się Więcej wierszy na temat: Miłość « poprzedni następny » Pomimo moich wad- Ty wciąż ze mną trwasz. Nie poddajesz się- choć ja wszystko psuję Jest czasem źle- lecz Ty nadal kochasz mnie Wytrzymujesz moje „humorki”- złe dni, w których doskwieram Ci Kocham cię Michał Napisany: 2007-03-09 Dodano: 2007-03-26 22:37:38 Ten wiersz przeczytano 527 razy Oddanych głosów: 2 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej » Cóż, znamy już kilka zalet minimalizmu, więc uznajmy, że udało mi się do niego przekonać kilka osób. Niestety, minimalizm – jak wszystko – ma swoje wady. Aby nie być jednostronną, poniżej postaram się przedstawić kilka z nich. Trudne początki? Oczywiście, zazwyczaj najtrudniej jest zacząć, później to już jakoś leci. Dotyczy to pisania bloga, wielu projektów w życiu, zmiany pracy, itp. Nie inaczej jest z minimalizmem. Jednak podkreślę to, już nie wiem który raz z kolei 😉 minimalizm zaczyna się od zmiany sposobu myślenia. Owszem, można posprzątać w szafie, szufladach czy kuchni, a przy tym pozbyć się połowy swoich rzeczy. Można zerwać kontakty z osobami, które nas denerwują i wyjaśnić to wszystko minimalizmem. Jednak czy będzie to oznaczało, że staliście się minimalistami? Czy może zrobiliście miejsce na kolejne rzeczy przytargane ze sklepu? A może zyskaliście czas, który spędzicie z kolejnymi „wampirami energetycznymi”? Moim zdaniem stawanie się minimalistą jest procesem, w którym uświadamiamy sobie, co dla nas jest ważne. Z kolei wskazanie tych rzeczy w pewnym sensie nas definiuje. Nie przed światem, ale przed samym sobą. Przymusowe zdefiniowanie siebie Jeśli bez skrupułów pozbywasz się ostatniej koszuli, ale nie oddasz ani jednej swojej książki, to czy jesteś zapalonym czytelnikiem? A może po prostu chcesz uchodzić za inteligenta, mimo że większości z tych książek nie przeczytałeś? Jeśli uporasz się ze swoją szafą i skompletujesz kapsułową garderobę, ale nadal nie będziesz potrafiła oddać żadnej ze swoich piętnastu paletek cieni do oczu, to kim będziesz w swoim mniemaniu? Dbającą o siebie kobietą, która lubi mieć wybór? Czy tzw. „pustakiem”, który martwi się tylko o swój wygląd? Powyższe przykłady mają skrajny charakter, jednak według mnie wskazują jedną wadę minimalizmu. Nie można być minimalistą bez świadomości tego, kim jesteś. Oczywiście, nie neguję żadnej z przyjętych definicji siebie. Uważam, że każdy ma prawo do określenia siebie na swój własny sposób. Jednak, aby określić swój cel w minimaliźmie, musisz wiedzieć kim jesteś i dokąd dążysz. Przyjmijmy, że w swoim mniemaniu jesteś minimalistą. Pozbywasz się wszystkiego, co tylko wpadnie Ci w ręce. Zostawiasz tylko rzeczy niezbędne. Lecz jest jeden wyjątek: kolekcja Twoich ulubionych płyt z muzyką. Wszyscy Twoi znajomi wiedzą, jaki styl życia prowadzisz. Jednak pewnego dnia dowiadują się, że Twoja kolekcja liczy ponad sto płyt i zaczynają negować Twój minimalizm. Czy i Ty zaczynasz w niego wątpić, ponieważ według ich myślenia i pewnych definicji, taka kolekcja to wyklucza? Odpowiedź jest oczywista – minimalizm = posiadanie przedmiotów, które dają Ci szczęście. Zatem jeśli jesteś świadomym minimalistą, jednocześnie będąc całkowicie sobą, żadna definicja tego nie zmieni. Świadomie wystawiasz się na ocenę innych Pewnego dnia, przeglądając jedno z forum o tym stylu życia, natknęłam się na wpis pewnej osoby. Martwiła się ona, że jeśli opracuje swoją kapsułową garderobę, to wkrótce ktoś z jej otoczenia zauważy, ze cały czas nosi te same ubrania. Zadała też wówczas pytanie, jak pozostali minimaliści z tego forum, radzą sobie z takimi opiniami. Odpowiedzi były różne. Część czytelników odpowiadało, że nie stosuje tej zasady w swoim życiu, bo nie ma takiej potrzeby. Inni wskazywali na to, że nie sugerują się w tym temacie zdaniem innych. Pomimo tego, iż póki co, nie opracowałam swojej kapsułowej garderoby (może kiedyś), dużo bliżej jest mi do punktu widzenia tej drugiej grupy. Oczywiście w pierwszej chwili ten wpis na forum skłonił mnie do refleksji, jednak wnioski przyszły bardzo szybko. Jeśli jesteś świadomą siebie i swoich ideałów osobą, nie musisz nikomu udowadniać swojej wartości, poprzez takie rzeczy jak ubiór czy posiadane przedmioty. W moim odczuciu zawsze będzie to wyglądało następująco:Jeśli ktoś ocenia mnie po tych zewnętrznych atrybutach i na tej podstawie buduje opinie o mnie, to jestem mu/jej bardzo wdzięczna. Dzięki temu wiem, że osoba ta nie zasługuje, by być w gronie moich znajomych. Niestety minimalizm czasami wystawia nas na pewne komentarze osób, które nie rozumieją tego sposobu życia, albo mają na nie swój odmienny pomysł. I na tym polega cała siła pewności, że to co robimy, jest słuszne. Pozwoli nam to w ogóle nie przejmować się takimi opiniami i na rozsądne przedstawianie swoich argumentów. Minimalizm to taki „przyjaciel” na całe życie Minimalizm to proces. Rozpoczyna się od uświadomienia sobie problemu, następnie celu. Później porządkujemy swój dobytek i znajomości. I pewnie, można skończyć w tym miejscu. Jednak w zasadzie będzie to oznaczało stratę, wszystkiego co osiągnęliśmy na tym polu do tej pory. Minimalizm nie kończy się w momencie, gdy pożegnamy ostatniego „upierdliwca” z naszego życia. Jest to niekończący się proces, głównie myślowy. Polega na tym, że pilnujemy się przy każdych zakupach. „Sprawdzamy” pod tym kątem każdą nowo poznaną osobę. Zmieniamy pracę, jeśli trafimy do miejsca, które na samą myśl, przyprawia nas o wrzody żołądka. I tak bez końca… Wbrew obrazkowi przypisanemu do tego wpisu, minimalizm nie wymaga postawienia swojego życia i otoczenia na głowie. Zmiany można wprowadzać powoli, małymi kroczkami, bez rewolucji. Uzmysłowienie sobie jakie minimalizm ma wady, pozwoli przejść nam przez ten proces z zachowaniem zdrowego rozsądku. Jednocześnie nie pozwoli to, by otoczenie miało negatywny wpływ na to, co robimy. Oczywiście, wszystkie te wady, to dopiero początek. Każdemu inny aspekt może sprawić trudność, zatem moje pytanie brzmi: Jakie wady według Ciebie ma minimalizm? A może powyższe wady da się przekształcić na zalety? ***PYTANIE CZYTELNIKA*** “Kiedyś pewna dziewczyna się zapytała ile lat miałem kiedy straciłem dziewictwo, bo ona 18 Nie odpowiedziałem jej. Bo nie straciłem.?” >>> MOJA ODPOWIEDŹ: W takich sytuacjach należy mówić: “Zachowałem się dla Ciebie ; )” Zalety bycia singlem w wieku 21 do 40 lat. Co robić, gdy nigdy albo od dawna nie byłeś w związku lub nigdy nie miałeś dziewczyny, mając 21-40 lat. Dlaczego niektóre kobiety rezygnują, gdy dowiedzą się, że nigdy nie byłeś w związku?. Jak sobie poradzić z przeszłością? Mężczyźni często przeżywają strasznie rozstanie. Historia często jest taka, że ktoś był w związku przez parę lat lub parę miesięcy, np. taka pierwsza miłość lub pierwszy związek lub któryś z kolei, w którym mężczyzna się zaangażował, jednak nie miał pojęcia, co robił ani jak prowadzić i utrzymać relację. Zabił zainteresowanie dziewczyny z czasem albo związał się z dziewczyną, która nie była nim szczerze zainteresowana od początku relacji, tylko bardziej tak wychodził ten związek lub po prostu z czasem zabił szczere zainteresowanie dziewczyny, jeśli faktycznie takie było kiedyś na początku. W każdym razie nie są dzisiaj razem i później mężczyzna ma takie negatywne wspomnienia, że jego pewność siebie się załamała, rozsypała się w drobny mak, że to zerwanie tej relacji u niego bardzo zniszczyło mu tą pewność siebie. Naprawdę było to dla niego takie niszczące i potem ciężko mu tę pewność siebie odbudować. Niektórzy mężczyźni dochodzą do siebie po kilka lat po rozstaniu. Niektórzy nigdy do siebie nie dochodzą. Mam takich w swoim otoczeniu. To jest kwestia decyzji, czy Ty chcesz wziąć odpowiedzialność za swoje życie czy chcesz zbudować taką świadomość, męski charakter. Jedni podejmuję decyzję i wychodzą ze swojej strefy komfortu. Przyznają się przed sobą, że mają problem. Ciężko im się z tym pogodzić. Trzeba powiedzieć sobie: Pozwolę sobie pomóc. Dam sobie pozwolenie na szczęście. Dam sobie pozwolenie na zrozumienie tych tematów. Zrozumiem przyczyny i nie popełnię tych samych błędów w przyszłości. Mężczyzna, który nigdy nie miał dziewczyny nie jest obarczony tym balastem. Więc możesz przekuć to w atut! I tak też powinieneś robić, czyli wszelkiego rodzaju jakieś braki, kompleksy, niedoskonałości przekuwaj w swój atut, zaletę. To jest bardzo cenna wskazówka, żeby wszelkiego rodzaju porażki, doświadczenia, które można by nazwać porażką, należy traktować jako błogosławieństwo, które dobrze, że się wydarzyło. “Cieszę się, że mnie to spotkało, bo dzięki temu przejrzałem na oczy bo dzięki temu podjąłem decyzję, żeby się zmienić bo dzięki temu przejąłem odpowiedzialność bo dzięki temu postanowiłem, że uniknę tego typu problemów w przyszłości i nie zepsuję sobie życia jeszcze bardziej. Ktoś się rozstaje po 2 do 3 latach, a co ma zrobić ktoś, kto się rozstaje po 10 latach albo po 15 latach i dwójce dzieci. Im dalej w las, tym cięższe, bardziej przytłaczające problemy oraz im człowiek starszy, tym trudniej się uczyć czegoś od nowa. Dlatego nie przejmuj się tym, czy miałeś dziewczynę czy nie. Dziewczyny nie pytają o to na dzień dobry, jak Filip z konopi. Np. podchodzisz do dziewczyny i mówisz: “Cześć, chciałem się przedstawić ; ) /przywitać ; ) /zobaczyć, jak się z Tobą rozmawia ; ) /zobaczyć, jaką jesteś osobą ; ) /chciałem zagadać, zobaczyć, co się stanie ; ) /chciałem zobaczyć, czy mi odpowiesz ; )” Albo jesteś na początku randki i witasz się: “Hej, mam nadzieję, że miałaś dobry dojazd, jak Ci się jechało, wszystko w porządku? No to zapraszam, chodźmy tam.” Przewodzisz, prowadzisz spotkanie, dobrze się bawisz na spotkaniu. Dziewczyna pyta, gdzie pójdziecie to mówisz: “Jak to gdzie? Przed siebie. Jak pójdziesz ze mną, to zawsze będzie Ci się podobało. Ważne jest to, że spędzamy razem czas ; )” Itd. czyli jesteś mężczyzną, który prowadzi relację. Kobieta nie wyskoczy nagle przy zagadaniu albo na pierwszym spotkaniu: “Hej, a Ty miałeś kiedyś dziewczynę? Bo jak nie miałeś, to ja się nie będę z Tobą spotykać!” To byłaby stuknięta dziewczyna, która tylko i wyłącznie tym by się kierowała. Patrzyłaby tylko i się zastanawiała: “Hmmm, czy on miał dziewczynę czy nie miał? Bo jak nie miał, to ja się nie mogę z nim spotkać”. To jest debilne myślenie. Jeśli dziewczyna tak myśli, to nie jest zbyt wiele warta. Dlatego nie przejmuj się tym kompletnie, że nie miałeś dziewczyny i nie byłeś w związku z dziewczyną. Ciesz się, że nie masz skrzywionej psychiki przez jakąś toksyczną kobietę ani się jakoś strasznie nie poraniłeś przez związki.” Powolutku, do niczego się nie spiesz. To też można mówić: “Nie mam presji, do niczego się nie spieszę ; )”. Zawsze też można stanowczo, asertywnie powiedzieć dziewczynie. “Słuchaj, naprawdę dowiesz się w swoim czasie ; )” albo “Naprawdę są pewne granice ; )” albo “Słuchaj, a ilu Ty miałaś facetów ; )” i to samo pytanie, co ona Tobie zadaj jej w twarz. Szczególnie po tym żarcie: “Jesteś moją pierwszą randką w życiu. A Ty ilu miałaś facetów w życiu? ; )” I niech ona się przed Tobą tłumaczy. Potraktuj ją tym samym, co ona. Ten temat byłych w ogóle nie pomaga w rozwoju romantycznej relacji Więc dziewczyny, które zadają takie pytania osobiste, intymne o Twoją przeszłość, czy miałeś kiedyś dziewczynę, czy byłeś w związku mają straszny tupet, są bezczelne i kierują się jakimiś dziwnymi wartościami, że oceniają facetów pod tym kątem, czy on miał dziewczynę, czy był w związku. Wy się macie: dobrze bawić cieszyć śmiać się na tym spotkaniu a nie, że ona chce się dowiadywać jakieś brudy czy ciężkie przeżycia, rozstania, poprzedni partnerzy. To nic nie wnosi romantycznego i to nie jest lekki temat, tylko to ciężki, negatywny temat, dlatego należy tych tematów unikać. Polecam w tym temacie artykuł, co robić, gdy dziewczyna wspomina lub mówi o swoim byłym lub byłych. Jak reagować i co odpowiadać, gdy mówi o swoich byłych. Natomiast samemu nie opowiadaj dziewczynie o swoich byłych. Poza tym to nie są dla dziewczyny jakieś miłe informacje. Nie opowiadaj o swoich przeszłych związkach. Jeżeli nigdy nie miałeś dziewczyny, to po co masz jej to mówić. Może gdyby ona oczekiwała, żebyś nigdy nikogo nie miał, to wtedy po pół roku i więcej stażu mógłbyś jej powiedzieć i ją zaskoczyć, że jest Twoją pieszą poważną dziewczyną, to by się bardzo ucieszyła. Natomiast na samym początku relacji nie ma to znaczenia. Dlatego proszę nie zadręczaj się tym, że kobiety będą się Ciebie wypytywać, czy miałeś dziewczynę albo czy byłeś w związku. Odpowiadaj do znudzenia: “Jesteś moją pierwszą randką w życiu ; )” “Dlaczego pytasz? ; )” “Dowiesz się w swoim czasie; )” “A co Ty taka dociekliwa; )” “A co to jakieś przesłuchanie?; )” “Jesteś z KGB?; )” “Prowadzisz jakieś statystyki?; )” Nie daj się zapędzić do rogu i skreślaj dziewczyny, które robią Ci tzw. twardy wywiad, bo to są stuknięte maniaczki kontroli. Jeżeli kobieta na randce się obraża i robi Ci twardy wywiad, że MUSISZ odpowiedzieć na pytanie, a jak nie, to nie będzie z Tobą rozmawiać, to możesz równie dobrze zakończyć spotkanie z taką dziewczyną albo nie pokazuj, że się jakoś zirytowałeś i dokończ spotkanie, a potem nigdy więcej się z nią nie spotykaj. To nie warte Twojej uwagi dziewczyny, które nie mają klasy, mają tupet, żeby od razu pytać się o takie intymne, prywatne sprawy z Twojego życia, nie mają kompletnie wyczucia. Im nie zależy na Tobie, tylko mają jakąś swoją agendę. Szukają dowartościowania się jakimś gogusiem, podrywaczem, kobieciarzem. Mają wypaczone podejście do związku i nie patrzą na takie wartości, jak wierność, wyłączność, trwałość, tylko bardziej interesuje je próżność, popularność, dowartościowanie, takie puste relacje, szukające poklasku. Po co komu taka dziewczyna. Lepiej być samemu niż z niewłaściwą osobą. Każdy związek się kończy prędzej czy później dopóki nie zostaniecie małżeństwem. Dlatego na spokojnie. Wiadomo, że te rozstania są bolesne, ale pamiętaj, żeby się nie spieszyć, bo dopóki się nie ożenisz, to tak naprawdę każda kobieta jest praktyką przed następną. Nie napinaj się, że musisz zostać zaakceptowany za wszelką cenę i musi Ci się z nią udać za wszelką ceną oraz musisz się wpasować na siłę w jakiejś jej bezsensowne oczekiwania z czapy. Buduj pewność siebie w programie “Pewność siebie w 90 dni” i “Wolność od nałogów w 90 dni”, które są o zdrowym poczuciu wartości, samoocenie, stabilności emocjonalnej. Pozdrawiam, Paweł Grzywocz “Każdego dnia zrób jedną małą rzecz, której się boisz” “Zawsze pomyśl, co zrobiłby przeciętny facet, a później tego nie rób” “Zawsze inwestuj w rozmowę” “Bez prawdziwego zainteresowania kobiety nic nie może się zacząć ani trwać” “Do rozwodu wystarczy jeden toksyczny charakter” Jak zdobyć dziewczynę w 12 randek Jak utrzymać związek 77 Technik Flirtu Wolność od pornografii i masturbacji w 90 dni Najlepsze miejsce do poznawania kobiet Czy wolałbyś, aby Twoje dotychczasowe związki z dziewczynami się nigdy nie wydarzyły? Czy może żałujesz, że nadal nie wiesz, jak boli rozstanie? Wszystko niby po staremu. A jakby tak w każdym elemencie więcej zaangażowania, więcej motywacji. Więcej wnętrza! Moja nauczycielka tamilskiego zadała mi dziś pytanie kiedy wybieram się do Kerali. Zapytała tak zwyczajnie, jakby to było pewne, jedynie chciała potwierdzić kiedy tam będę. I jakże spodobało mi się to pytanie! O moim planie na biznes połączonym z wyjazdem myślę niemalże codziennie. Czuję, że chcę tego coraz bardziej, coraz mocniej. I coraz bardziej wierzę, że jest to realne. Wystarczy zebrać wszystkie koszty, podliczyć. Znaleźć interesującą mnie osobę na miejscu. Kupić bilet.... To jest takie możliwe, tak bardzo w zasięgu mojej ręki! Potrafię, mogę. Dokonam tego! Jakieś 3 tygodnie temu poznałam pewnego pana G. (nowa litera!). Byliśmy na piwku, a od tamtego czasu się nie widzieliśmy. Głównie dlatego, że do woja na dwa tygodnie go wzięli. I w zasadzie, to trochę pokrętna ta znajomość i z wielkim znakiem zapytania. Już wyjaśniam. G. jest zagorzałym fanem legii. Jeszcze przed spotkaniem przypięłam mu łatkę tępego kibola. Na spotkaniu przyznałam się do tego i przeprosiłam, bo się pomyliłam. G. jest inteligentny, zabawny. Biega....... I tu musiałam wytężyć wszelkie zmysły jeszcze bardziej, by znowu nie popełnić podobnego błędu - byśmy nie zatracili się we wspólnej pasji, nie zauważając przy tym, że do siebie nie pasujemy. Póki co jeszcze nie zweryfikowałam jak to między nami tak naprawdę jest. Przyznam, że przed jego wyjazdem do woja zaczynałam przekreślać tę znajomość i ulżyło mi, kiedy napisał, że nie będzie miał tam raczej neta. Uznałam, że to odpowiedni moment, by to się skończyło. Ale nie. G. cały czas ciskał wiadomościami, fotorelacje jednocześnie mi zdając porządną ze wszystkiego. I tak kontakt nasz utrzymał się na naprawdę dobrym poziomie. Nasze relacje są można powiedzieć, że bliskie, a po jego powrocie mamy zamiar potrenować, G. nie odpuści mi interwałów :D, bym tempo zrobiła. I w tej sytuacji z jednej rzeczy sobie zdałam sprawę. Bo pamiętam, że kiedy związałam się z byłym mężem, to działałam na zasadzie "kocham nie dla zalet, lecz pomimo wad". Po rozwodzie utknęłam w zasadzie "nie pomimo wad, lecz DLA ZALET", uparcie szukając kogoś, kto nie tylko będzie fajny, ale i będzie mi odpowiadał, pasował, nie zawadzał. To była niekiedy szybka i konkretna selekcja. Zbytni imprezowicz? Nara... Pan 'wyżej sram niż dupę mam'? Out! Pan, któremu nie odpowiada to, czym się interesuję? Wypier...! A u G.? Sama się zaśmiewałam i tak też koleżance w pracy mówiłam: "No zastanów się, wyobrażasz sobie mnie z fanem legii??". Ale po pierwsze: i ja mogę zostać skreślona przez zainteresowanie Indiami (a przecież wiele razy komuś to nie pasowało). A po drugie: tak jak setki razy powtarzam - nie robię nic na siłę. Więc jeśli pomimo tego mojego "ale", którym utytułowałam pana G., wciąż mamy kontakt, to coś jest na rzeczy. Koleżanka mówi: "Przecież miałaś zakończyć tę znajomość". No właśnie! A mimo to tego nie zrobiłam. Ba, wręcz go polubiłam. Więc brnę pomimo moich "ale", bo to dobry znak.

wiem że ktoś pomimo moich wad